Wczoraj świętowaliśmy urodzinki Mateusza. Były cukierki, ciastka, czapeczki i najważniejsze gwizdki! W rozgwizdanym nastroju wyszliśmy na deszczowe podwórko, by nagwizdać się do woli.
Jak deszczowe dzieci, którym niestraszna żadna pogodowa aura, pobiegaliśmy, pogwizdaliśmy, pogrzebaliśmy w kałużach i wróciliśmy do szkoły.